Zmaganie Jakuba
Dolny bieg rzeki Jabbok, drugiego dopływu Jordanu
Kolejna noc miała być czasem odpoczynku. Ale tej nocy Jakub nie mógł spać. Czuł wewnętrzną potrzebę działania. Rozpoczął przeprawę. Granicę stanowiła rzeka.
Dziś nosi ona nazwę Zarqa – niebieska. Biblia określa ją słowem Jabbok. Słowo to pochodzi od czasownika, który możemy tłumaczyć polskim „przepływać” lub „wylewać”. Owa rzeka to drugi dopływ Jordanu. Przepływa przez tereny położone na jego wschodnim brzegu. Jej ujście, a tym samym połączenie z Jordanem, znajduje się 50 km na północ od Morza Martwego.
Symboliczna granica
Jabbok był naturalną granicą terenów przynależnych do Ammonitów i Moabitów – ziemi pogan. Stanowił także próg drogi ku Dolinie Jordanu. Dlatego przekroczenie wód tego potoku otwierało przed Jakubem drogę do rodzinnego domu oraz do ziemi obiecanej Abrahamowi i jego potomstwu. Jabbok wytyczał też symboliczną granicę pomiędzy ludzkim poszukiwaniem a obietnicą Boga. Jego bieg oddzielał czas oczekiwania i czas spełnienia, dni poszukiwania i chwile odnalezienia. Czy wchodząc w owe wody Jakub wiedział, że przejście przez rzekę będzie wiązało się z otwarciem nowego etapu jego życia i stanowić będzie zakończenie czasu tułaczki na obcej ziemi i tęsknoty za domem rodzinnym? Pozostaje to tajemnicą, choć wydaje się, że kierowało nim raczej wewnętrzne przeczucie, czy też ponaglenie do wyruszenia w drogę, owo ciche wezwanie, którym Bóg lubi się posługiwać dla przekazania swego słowa wybranym. Płomień tego słowa pojawił się w sercu Patriarchy podobnie, jak błysk światła gwiazd pośród ciemnej nocy – świadka tamtych wydarzeń.
Pod osłoną nocy Patriarcha rozpoczął przeprawiać swą rodzinę. Poprzez płyciznę brodu przeprowadzał kolejno na drugi brzeg obydwie żony, ich niewolnice oraz dzieci. Czuł się jak gdyby członków swej rodziny wprowadzał w nowy świat, świat naznaczony wiarą i słowami Boga. Przenosił ich przez niewidzialną granicę czyniąc uczestnikami obietnicy Boga, mieszkańcami ziemi danej im przez Stwórcę. Wiedział, że każde z nich jest kolejnym ogniwem słów obietnicy, która została wypowiedziana do Abrahama, a potem przekazana mu przez jego ojca Izaaka: „potomstwo twoje będzie tak liczne jak gwiazdy na niebie”. Nie chciał stracić nikogo. Każdy był ważny i potrzebny, by mogły się zrealizować tajemnicze plany Boga. Gdy już wszyscy znajdowali się na drugim brzegu, rozpoczął przenoszenie swego majątku. To, co zgromadził miało służyć życiu jego i jego bliskich. Nie odwrotnie. Doświadczenie nauczyło go, że Bóg troszczy się o to, co jest mu konieczne do życia i pomnaża to, co zdobywał pracą własnych rąk. Po zakończeniu przeprawy mogło się wydawać, że wszystko jest już gotowe. Teraz można było odpocząć w nowym obozowisku albo pod osłoną nocy wyruszyć w dalszą drogę. Tymczasem przez serce Jakuba przebiegał jakiś nieokreślony niepokój. Coś w głębi duszy wzywało go do tego, by pozostał sam, bez swoich bliskich. Jego samotność pośród ciemności nocy miała przynieść coś, co przypieczętuje jego dotychczasowe życie i nada mu nowy kierunek.
Tajemnicza postać
Samotny czas Jakuba został naznaczony zmaganiem. Opisane zostało ono jako walka z nieznanym człowiekiem, walka, która trwała aż do pojawienia się na niebie światła jutrzenki. W tej tajemniczej postaci prorok Ozeasz widział anioła lub jakiegoś posłańca, z którym zmagał się Patriarcha. Niektórzy rabini sugerowali, że w owej scenie zostało przedstawione zmaganie Jakuba z jego bratem Ezawem lub z aniołem strzegącym Ezawa. Współcześni interpretatorzy próbują to opowiadanie wiązać z dawnym folklorem i doszukują się w nim pozostałości legendy o demonie – strażniku przejścia przez rzekę. Jeszcze inni sugerują, że jest to zapis zmagań, jakie Jakub prowadził z samym sobą w obliczu powrotu do domu rodzinnego i czekającego go spotkania z bratem bliźniakiem. Dlaczego tyle różnych interpretacji i rozwiązań? Otóż po zakończeniu zmagań Jakub stwierdza, iż widział Boga twarzą w twarz. Czyżby ta tajemnicza postać była Bogiem? Ale czy tak przedstawiony obraz spotkania człowieka z Bogiem nie jest zbyt śmiałym? Dlatego wielu komentatorów woli widzieć w tajemniczej postaci jakiegoś pośrednika, by nie przypisywać Bogu tak wiele ludzkich cech. Chcą również uchronić czytelników tekstu przed myślą, iż Bóg ma w sobie coś z ziemskiej materii. A może autor biblijny miał jednak więcej odwagi w mówieniu o Bogu niż jego późniejsi czytelnicy. Może zdecydował się wprowadzić bardzo skrajne obrazy, by wypowiedzieć to, czego w ludzkim języku wyrazić w sposób dosłowny nie można, a co składa się na doświadczenie wiary – spotkania człowieka z Bogiem. Próbował w ten sposób ukazać rzeczy niewidzialne dla ludzkich oczu, by odkrytą prawdę przekazać innym ludziom. A Bóg w swojej pokorze przez ten obraz nieustannie przemawia do ludzi. Nie obawia się przypisywania Mu ludzkich cech, bo przecież przyjdzie czas, gdy w Jezusie Chrystusie przyjmie ludzkie ciało i przemówi do nas przez swojego Syna. A nawet jeśli wolelibyśmy w tajemniczej postaci widzieć jakiś posłańców, czy też wewnętrzny świat Jakuba, to i tak za tym wszystkim jest obecny Bóg. Tak czy inaczej opisane zmaganie stanowią obraz spotkania Jakuba z Bogiem.
Walka i zwycięstwo
To spotkanie nie rozpoczęło się na kolanach. Wręcz przeciwnie stanowiło walkę. Było podobne do zapasów. Bóg staje przeciw Jakubowi, a Jakub przeciw Bogu. Zderzają się ze sobą dwie wizje życia, dwa pragnienia. Wola ludzka splata się i zmaga z wolą Boga. W tym mocowaniu nie ma zwycięzców ani pokonanych. Bóg nie czyni z Jakuba swego niewolnika, a Jakub nie może władać Bogiem. Wynikiem jest zmiana jaka dokonuje się w Jakubie. Jej znak to zwichnięte biodro. Odtąd Patriarcha będzie kulawy. Po co taki znak? Chodzenie oznacza sposób życia, ludzkie postępowanie. Do tej pory Jakub żył według własnego upodobania. Teraz został dotknięty przez Boga i już nie będzie postępował tak jak wcześniej. Każdy jego krok będzie naznaczony wysiłkiem, a jednocześnie będzie przypominał mu o spotkaniu z Bogiem. To Jego wola będzie wyznaczała kierunek życia Jakuba, a on znając swą słabość będzie się wspierał na obietnicy Boga. Jednocześnie Jakub zdobywa błogosławieństwo Boga. Jest uparty. Nie puszcza i nie odchodzi od Boga nawet wtedy, gdy zostaje zraniony. Wie, że tylko od Niego otrzyma tak cenny dar jakim jest błogosławieństwo – znak szczęścia, pomyślności i spełnienia. To o nie walczył przez całe swe życie. Teraz znalazł je w Bogu. Stał się w ten sposób zwycięzcą. Dlatego otrzymał od Boga nowe imię: Izrael. Biblia tłumaczy je jako określenie tego, kto walczył z Bogiem i ludźmi i zwyciężył.
Tekst i foto ks. Krzysztof P. Kowalik
Dwutygodnik Diecezji Kaliskiej, Opiekun z 24.09.2014